Staż misyjny na Filipinach. Przygotowania

Mam na imię Kamil Bejgier. Jestem właśnie po drugim roku formacji w Seminarium Zgromadzenia Ducha Świętego w Bydgoszczy. Zapewne zastanawiacie się jak w moim przypadku wyglądało podejmowanie decyzji w sprawie stażu. Zachęcam do lektury mojego krótkiego świadectwa.

U kresu roku 2015, wraz z moimi rocznikowymi, wysunęliśmy propozycję naszym przełożonym, by po ukończonych studiach filozofii wysłali nas na staż misyjny, który nota bene w Polsce do tego czasu następował dopiero po nowicjacie. Propozycja została zaakceptowana.

 

Naszym zadaniem było więc wskazać kraje, do których chcielibyśmy trafić. Ja zaproponowałem Tajwan, Indie i Papuę Nową Gwineę. Niestety sprawa z tymi krajami nie wyglądała obiecująco, ponieważ nauka języka na Tajwanie zajęłaby więcej czasu niż pobyt na stażu. W Indiach dopiero zawiązują się wspólnoty duchackie i nie ma warunków na staż. Podobnie w Papui nie ma odpowiednich warunków, słowem - zbyt niebezpiecznie. Chcąc jednak pozostać stopą gdzieś w Azji zaproponowałem Wietnam. Niestety tam także brak wciąż wystarczających warunków. Trzeba nam wiedzieć, że wspólnoty duchackie na terenach Azji są stosunkowo młode.

Tracąc już wtedy powoli nadzieję, pomyślałem o Filipinach, bo wiedziałem, że budowany jest tam dom formacyjny i jest wielu posługujących duchaczy. Należy jeszcze wspomnieć, że studentowi wybierającemu się na staż misyjny zaleca się, by trafił pod skrzydła duchacza rodaka. W moim przypadku jest to zupełnie niemożliwe, jako że na Wschodzie żaden Polak duchacz stopy jeszcze nie postawił. Motywująca jest właśnie myśl, że będę pierwszym w Azji wkrótce-duchaczem Polakiem. Tak więc wybrałem Filipiny i Filipiny wybrały mnie. Otrzymałem zgodę. Przełożeni nawiązali kontakt z przełożonymi Filipin i rozpoczął się etap przygotowań.

Podczas wielu wydarzeń jakie miały miejsce w naszym Seminarium miałem okazję poznać ludzi, którzy podzielili się ze mną swoim doświadczeniem zdobytym właśnie na tych wschodnich terenach. Te kontakty pozwoliły mi na zebranie potrzebnych informacji. Poza tym należało się zaszczepić, no bo bądź co bądź to wyjazd w tropiki. Zaszczepiony zostałem na meningokoki, polio, wściekliznę, japońskie zapalenie mózgu, a jeszcze przed samym wylotem czeka mnie kilka strzykawek. Należało też kupić bilet. Wylatuję z Warszawy 25 sierpnia br. o godz. 10:50 (zdrowaśką w mojej intencji o tej godzinie nie pogardzę).

Staram się już teraz przygotować do pobytu na Filipinach poprzez korespondencję ze znajomymi, a także bezpośrednio z przełożonym z Filipin. Poświęcam czas na czytanie o historii Filipin, bym gdy tam dotrę nie jawił się jako turysta, lecz ktoś kto część swojego życia chce spędzić z ludźmi tam żyjącymi, dzieląc z nimi smutek i radość. Już niewiele dni mi pozostało w Polsce, dlatego staram się jak najowocniej wykorzystać ten czas z rodziną i przyjaciółmi. Proszę o modlitwę w mojej intencji :)

PS Załączone w tym artykule zdjęcie przedstawia, jak już pewnie spostrzegliście, figurę Jezusa Miłosiernego. Zdjęcie należy do mojego znajomego, a ze swojej strony mogę obiecać, że swoje zdjęcia będę się starał w miarę możliwości regularnie wysyłać.

Z modlitewną pamięcią KB